5 sierpnia 2016

#123 Nevermore.Cienie-Kelly Creagh

Drugi tom książki “Nevermore: Kruk”, gotyckiego romansu opartego na twórczości Edgara Allana Poego.

Varen zniknął. Schwytany w pułapkę koszmarnej rzeczywistości, gdzie chore sny Edgara Allana Poego stają się jawą, znajduje się poza zasięgiem żywych i umarłych. Ale Isobel nie zgadza się go porzucić. Rusza do Baltimore, by odnaleźć Reynoldsa, tajemniczego mężczyznę, który co roku spełnia toast na grobie pisarza i który w ciągu ostatnich miesięcy oszukiwał ją i zwodził. Tylko on ma klucz do innego świata...

Kiedy Isobel znajduje wreszcie przejście, odkrywa, że miejsce, w którym przebywa Varen zdążyło się zmienić. Pełen bólu i przerażających istot świat zamieszkują teraz również stworzenia, które zrodziły się w pełnym gniewu umyśle chłopaka. Miłość przemienia się w nienawiść, radość w smutek, śmiech w płacz. Stając naprzeciw Varena, Isobel zaczyna rozumieć, że jej ukochany stał się jej największym, śmiertelnym wrogiem.


Poprzednia część Nevermore pomimo swej prostoty i mogłoby się wydawać ogranej historii miłosnej zostawiła mnie z masą pytań i zaintrygowała osobliwą aurą mroku i tajemnic wyłuskanych z zapomnianych dziś , ale wspaniałych utworów Poe'go. Autorka zmyślnie przekształciła różne wątki zaczerpnięte z dzieł poety w zupełnie nową, dostosowaną do dzisiejszych czasów historię o niespodziewanej miłości między popularną czirliderką, a wycofanym chłopakiem pogrążonym w świcie wytworów własnej wyobraźni. Można by to podciągnąć trochę pod przeróbkę "pięknej i bestii" , tylko , że w wydaniu light. Drugi tom trylogii, podobnie jak swój poprzednik obfituje w zawiłe zagadki, mrok, demony (których pojawienia się nie spodziewałam). Książka należy do tych "klimatycznych", które podbijają serca czytelników właśnie tym klimatem, który zamienia zwykłą historię miłosną w opowieść "z dreszczykiem".

- Wspomnienia – powiedział jakiś melodyjny głos za jej plecami. – To pajęczyny, w które łapie się umysł.
Ta część jest mocno skupiona wokół postaci Isobel - w sumie przoduje ona przez całą książkę. To, co najbardziej podoba mi się w powieściach pani Creagh to właśnie ta postać - autorka idealnie oddała każdą zmianę jaką wywołuje w tej "pustej blondynce" przyjaźń, a później miłość do chłopaka wkopanego do szkolnych podziemi popularności. Zaczyna dostrzegać, że ci "popularni" przyjaźnili się z nią , dopóki ona sama miała coś spektakularnego do zaoferowania. Znajduje bratnią duszę w outsiderce Gwen, którą pokochałam za jej charyzmę i bezpośredniość. Isobel przekonuje się, że faktycznie "prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie", gdyż to właśnie Gwen, która wcale nie powinna , staje u jej boku w najtrudniejszych momentach, a nie jej dawne BFF. 

Wiesz, co moja babcia mawiała o pocałunkach w czoło? – Przycisnął wargi do jej skóry tuż nad brwiami (…) – Mawiała, że to pocałunki zarezerwowane dla zmarłych.

Jeśli zaś chodzi o sprawę Varena, czyli opoki fabuły Nevermore, sprawy mają się coraz gorzej. Varen powoli traci własną osobowość, przygnieciony wagą decyzji jaką podjął (ta książka idealnie pokazuje, że jak zawiązujesz pakt z demonem , to chociaż spiszcie umowę, bo potem będzie cienko). Z każdym dniem jego serce coraz bardziej się rozszczepia, targane między miłością do Isobel, a nienawiścią podszeptywaną mu przez Lilith, która pragnie Varena i jego możliwości dla świecie. Uwięziony w dziwnym świecie między światem żywych, a umarłych może tylko obserwować wysiłki Isobel, która robi wszystko co w jej mocy, żeby go uwolnić. Tania historyjka miłosna? Może. Ale za to jak oprawiona! Kelly Creagh wplotła w to wszystko przedziwne porcelanowe Noki, stwory będące ucieleśnieniem mrocznej strony ludzkiej duszy, powołany, by niszczyć. Jednak czy aby na pewno wszystkie Noki są złe? Przecież ten wysłany do Isobel miał tyle okazji ją zabić, a zamiast tego pokazywał jej Varena...

Książka napisana jest lekkim, acz oryginalnym , nieco eterycznym językiem wprowadzającym czytelnika w mrok czający się w tajemnicach z przeszłości. Nevermore na pewno jest też pewnym hołdem dla twórczości Poego, która odgrywa tu ogromne znaczenie i dla kogoś, kto tę twórczość zna (dziękuję mojej polonistce!) opowieść nabierze zupełnie nowych , jeszcze ciemniejszych barw oraz przeniesie w świat snów i demonicznych paktów, przejść między światami oraz stawi przed nim dziwnego człowieka w kapeluszu , ukrywającego się za białym szalem, który stanie się głównym obiektem rozmyślań nad tym, czy każde zło jest w 100% złe. Ja świetnie bawiłam się przy tej lekturze, dialogi nie są wymuszone, a klimat książki sprawia, że jest "inna" i oryginalna mimo oparcia na wydawać by się mogło utartym schemacie miłości na zasadzie "Belli i Bestii".

Podsumowując, "Cienie" to dobra kontynuacja "Kruka" podtrzymująca atmosferę i poziom książki, wciąż krążąca wokół opowieści dawnego poety, przełamująca stereotypy i wprowadzająca w osobliwy nastrój , nieco nostalgiczny, gdyż mimo iż tak naprawdę w książce za dużo się nie dzieje, to czytając ma się wrażenia, że historia płynie wartko jak rzeka. Polecam czytać ją w deszczowe dni lub jako lekturę na jesienne wieczory - te dwie sytuacje tylko polepszą odbiór historii Isobel i Varena. Jeśli poszukujesz przyjemnej, pozornie lekkiej , ale ciekawej , intrygującej historii pełnej tajemnic i zabawnych ojców w przebraniach - ta książka jest dla Ciebie! Polecam z całego serca, gdyż mimo swej małej objętości "Cienie" usatysfakcjonowały mnie lepiej niż niejedno ceglaste tomiszcze.


★★★★★★

Tytuł Oryginału-Nevermore.Enshadowed
Liczba Stron-392
Gatunek - Fantasy/Literatura Młodzieżowa

1 komentarz:

Kasia K. pisze...

Kiedyś kupiłam po taniości pierwszy tom tej trylogii, ale potem straciłam na nią ochotę. Właściwie już miałam go sprzedawać, ale dzięki Tobie nabrałam na niego ochoty :) Świetna recenzja!

Pozdrawiam
Kasia z bloga KsiążkoholizmPostępujący

Szablon stworzony z przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.