15 października 2016

Kryzys książkocholika - czyli co było, jak mnie nie było

book, encyclopedia, words
Bardzo długo mnie tu nie było - ponad miesiąc się uzbierał. Wiem, wiem, hańba mi za to, bo w blogosferze takie sytuacje miejsca mieć nie powinny...
Nie będę nic ukrywać, ani kłamać - po prostu nie miałam chęci i siły na czytanie, a tym bardziej pisanie czegokolwiek. Od początku września przeczytałam tylko "Dziady", bo to lektura i jestem z siebie mega niezadowolona. Przyszłam do drugiej klasy liceum plastycznego z radosną myślą,że skoro teraz będę miała tylko matmę, polski i angielski + przedmioty artystyczne , to będę miećw brud czasu na czytanie. Cóż,rzeczywistość postanowiła wymierzyć mi siarczysty policzek...
Na początku września dostaliśmy informację, że musimy zorganizować wystawę poplenerową , na którą mamy miesiąc. Miesiąc na przerobienie zdjęć (jest nas 23 w klasie,a sala komputerowa ma jakieś 12 kompów , więc zajmuje to 2 razy więcej czasu), wydrukowanie ich, oczyszczenie sali (dostęp do niej mamy tylko w wybrane dni , których są 3), powieszenie prac, przygotowanie katalogu,plakatu,ulotek,pocztówek, na nagłośnienie tego wydarzenia, napisanie scenariusza uroczystości, przygotowanie cateringu i kwiatów...
Już samo to potrafi nieźle przytłoczyć. Ale najwidoczniej życiu jeszcze było mało. Zlecono nam organizację otrzęsin pierwszej klasie na początku października.Świetnie, Dodatkowo , przez brak wielu przedmiotów ogólnokształcących zaczęto mocno naciskać na nas artystycznie. Miesięczna z rysunku i malarstwa, cotygodniowa porcja (conajmniej 10) szkiców + projekty oraz realizacje związane z wybraną realizacją, 
To wszystko kończyło się tym, że mimo iż lekcje kończyłam o 14-15 i tak zostawałam do 17 po lekcjach,żeby to jakoś ogarnąć i po powrocie do domu nie miałam nawet siły patrzeć na książki. Weekendy wypełniałam uzupełnianiem braku snu oraz pracą nad dosłownie wszystkim, Naprawdę-jeśli decydujesz się na szkołę plastyczną musisz dokładnie określić poziom swojej siły i determinacji.
Na szczęście już jest po otrzęsinach,wystawa za dosłownie cztery dni, więc wracam na dobre tory. Wiadomo-pracy i tak będzie dużo ,ale powoli wbijam się w nowy rytm i wczoraj udało mi się przysiąść do książki i wtedy właśnie przypomniało mi się, od jak dawna tu nie pisałam.
Zawaliłam sprawę z blogowaniem ostatnimi czasy, ale powoli się podnoszę i myślę, że strona zacznie funkcjonować jak dawniej. Nie obiecuję jednak, że w każdym poście znajdzie się mój rysunek, z racji tego, że szkice/miesięczne i miliony innych zadań wyczerpują mnie plastycznie.
Greenie pozdrawia i obiecuje poprawę oraz znajdowanie czasu na czytanie ! Do następnej notki!

Brak komentarzy:

Szablon stworzony z przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.