22 lipca 2016

#118 Urodzona o północy-C.C Hunter

Życie Kylie Galen zdaje się walić w gruzy. Umiera jej ukochana babcia, rzuca ją chłopak, jej rodzice się rozstają, a w dodatku ciągle widuje dziwną postać, której nikt poza nią zdaje się nie zauważać… Pewnego wieczora Kylie Galen ląduje na nieodpowiedniej imprezie z nieodpowiednimi ludźmi i to zmienia jej życie na zawsze. Matka wysyła ją do Wodospadów Cienia – na obóz dla trudnej młodzieży. Sformułowanie „trudna” jednak niezupełnie określa jej współobozowiczów. Okazuje się, że wraz z nią mieszkają tu wampiry, wilkołaki, zmiennokształtni, czarownice, elfy i inne nastolatki o ponadnaturalnych zdolnościach. Nikt nie wie jednak, jakie umiejętności ma Kylie… Jakby życie nie było wystarczająco skomplikowane, na scenie pojawiają się Derek i Lucas – półelf i wilkołak, którzy zajmują znaczące miejsce w życiu i sercu Kylie.

O serii C.C Hunter słyszałam dość dużo na zagranicznym BookTubie i tak jakoś będąc w bibliotece moje ręce natrafiły na ten tytuł - pomyślałam "Czemu nie?". Książka niezbyt gabarytowa, nieco ponad 400 stron i duża czcionka. Czułam przy tym ochotę na coś lekkiego, niezobowiązującego i może trochę "taniego" , aby odpocząć , odetchnąć, a z opisu wywnioskowałam , że "Urodzona o północy" będzie do tego idealna - taka , pospolita młodzieżówka, przez którą przelatuje się w jeden dzień. I moje przewidywania się sprawdziły, jest jednak jedno "ale". Nie jest to powieść z górnej półki, z historią chwytającą za serce i zmieniającą nas na zawsze. Po jej zakończeniu dopadło mnie jednak uczucie podobne jak w przypadku cyklu "Upadli" - niby taka pospolita, niby ograna , więcej w niej takich rozterek i trójkątów miłosnych niż mroku i akcji , a mimo to... podobała mi się. Dlaczego?

To niesamowite, jak zmienia się spojrzenie na wiele spraw, gdy się dowiadujesz, że może nie jesteś człowiekiem.

Główna bohaterka jest, cóż... typową nastolatką. Ugania się za chłopakami, nawet wtedy, kiedy trafia do dziwnego obozu dla trudnej młodzieży, stara się zwrócić uwagę przystojniaka z autobusu. Mogłoby się wydawać, że Kylie jest po prostu nudna , ale coś chwyciło mnie w jej takiej osobliwej naiwności. C.C Hunter stworzyła słodką blondyneczkę, która nagle rzucona w wir dziwnych wydarzeń z obozu dla trudnej młodzieży, która faktycznie jest trudna, ale w inaczej niż powszechnie rozumiany sposób musi zmienić całe swoje życie, zaakceptować istnienie stworzeń nadnaturalnych oraz to, że sama jest jedną z nich. Pomysł na fabułę już nieco ograny, ale nie przeszkadzało mi to wcale, gdyż styl pisania autorki jest bardzo płynny i lekki, nie męczy i nie denerwuje, widać, że został opracowany z myślą o nastoletnich, a nie dorosłych czytelnikach.

Ogólnie cała fabuła kręci się wokół tajemniczych Wodospadów Cienia, letniego obozu dla "istot nadnaturalnych" takich jak elfy, wampiry, wilkołaki , czarownice i zmiennokształtni , ale znaczną część historii zajmuje też... trójkąt miłosny. I to w sumie niejeden. Kylie , choć zagubiona w poszukiwaniu wyjaśnienia na to, do jakiej grupy stworzeń należy nie próżnuje też w sprawie chłopców. Pojawia się przystojny Derek - pół-elf , który wyczuwa jej emocje i sprawia , że Kylie ogarnia spokój oraz - któż by się spodziewał! - przeciwstawny do niego Lucas, przyjaciel z dzieciństwa, który rozpala w niej ogień. Tak , wiem jak płytko i dennie to brzmi - i może trochę tak jest , zwłaszcza jeśli chodzi o konflikt między naszymi przystojniaczkami - ale jak już mówiłam... kurczę no , nie potrafię tego wyjaśnić , ale nie przeszkadzało mi to , gdyż tak naprawdę żaden z nich nie wkradł mi się do serca i tak naprawdę było mi obojętne, którego wybierze Kylie, choć czasem jej wybory były nieco zbyt histeryczne, ale pomyślałam , że oto chodziło - w końcu Kylie dopiero porzuca stare życie imprezowiczki na rzecz magicznego świata i stanowczych decyzji , jakich od niej wymaga. 

- Groziłaś, że sprzedaż jej krew na eBayu - zauważyła Kylie. - Tam, skąd pochodzę, to podpada pod kłótnię.
- Tak, ale nie jesteś już w swoim świecie.

Mam! Znalazłam to , co sprawiło , że ta książka mimo jednolitej linii , bez mocniejszych skoków akcji czy nieprzewidywalnych jej zwrotów ( prócz zakończenia, które nawet nawet coś tam we mnie poruszyło, w tej części , która się nie spodziewa) spodobała mi się ! To naprawdę zabawne i ciekawe postacie drugoplanowe. Tak , to jest to. Czytając "Urodzoną o północy" miałam wrażenie, że nie skupiam się tak bardzo na tym, na czym powinnam , czyli na tożsamości Kylie i jej problemach rodzinnych (ciekawe , że w takich seriach główne bohaterki nigdy nie mają normalnych , stabilnych rodzin, prawda?) , tylko bardziej na perypetiach wiecznie kłócących się Delli i Mirandy , szczerej do bólu i uroczo chamskiej wampirzycy i czarownicy próbującej ogarnąć swoje zdolności, z którymi Kylie jest zmuszona mieszkać w jednym domku. Ale między dziewczynami zaczyna wytwarzać się osobliwa więź, coś w rodzaju przyjaźni , która zaczyna Kylie otwierać oczy i rozumieć istotę porzucania starego życia , jaka towarzyszy przyjazdowi do Wodospadów Cienia. Pojawia się też ordynarny Perry, który w moim mniemaniu podkolorował całą opowieść.

Kylie widzi i czuje obecność duchów. Z tego co zdążyłam się nasłuchać w filmikach , to na tym stoi cała seria. Z niewyjaśnionych powodów przychodzą do niej po pomoc, bądź po to, żeby ją przed czymś uchronić. Cała ta "moc" jeszcze bardziej komplikuje zrozumienie , czym jest Kylie (przeczuwam, ze dowiem się tego dopiero w ostatniej części). W rozpoczęciu sagi o "Wodospadach Cienia" jesteśmy dopiero wprowadzani w zawiły świat po drugiej stronie. Poznajemy duszę młodego mężczyzny , który jak wyczuwa Kylie jest jej bliski i dziewczyna próbuje to wyjaśnić. Dowiadywanie się prawdy będzie dla niej trudne , ale stanie się podporą do oderwania na chwilę opowieści od jej miłosnych rozterek. 

Podsumowując, "Urodzona o północy" to nie jest książka wybitna ani specjalnie oryginalna. Prosta historia napisana z myślą o fankach takich serii jak "Dom Nocy" czy "Nocna Szkoła". Mimo to jest na pewno warta przeczytania , własnie ze względu na tę swoją... pospolitość. Wiem, że to brzmi bez sensu, ale jest to lekka , niezobowiązująca lektura , kiedy np. macie kaca po naprawdę dobrej książce, albo nie macie co robić , bądź poszukujecie czegoś , co przepłynie przez was mózg jak woda i uspokoi, odpręży. To książka idealna na tą pogodę - ponurą i chmurną. Ja mimo płytkości bohaterów sięgnę po następne tomy na pewno, gdyż już raz miałam taką sytuację (cykl "Upadli" Lauren Kate<3) kiedy to niby prosta seria skradła moje serce w niewytłumaczalny sposób. Czasem chyba warto się "odmóżdżyć" i pozwolić sobie na chwilę dla słodkiej i poprawiającej nastrój historyjki.Nie zemdliło mnie , więc nie jest źle, choć z całą pewnością nie polecam jej koneserom dobrej i ambitnej literatury :).

★★★★★★
Tytuł Oryginału-Born at Midnight
Liczba Stron-440
Gatunek - Literatura Młodzieżowa


2 komentarze:

Książkomaniacy Recenzje pisze...

Jeszcze nie czytałam, ale książka kusi mnie od dawna. Może nie jest jakoś szczególnie ambitna, ale na pewno przyjemna. Idealna na wakacje. :)

Pozdrawiam Iza
Niech książki będą z Tobą!

Julia K. pisze...

No cóż, może nie jest to, jak napisałaś, wybitna powieść, ale uważam, że i takie są potrzebne. Gdybyśmy wciąż czytali świetne książki, w końcu by nam się znudziło (bo człowiekowi nawet najlepsze, najciekawsze rzeczy się nudzą!) i chcielibyśmy coś na odmóżdżenie :)
Buziaki kochana!
BOOKBLOG

Szablon stworzony z przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.