
Nie będę ukrywać, że jestem ogromną fanką świata Nocnych Łowców i mam za sobą wszystkie jak dotychczas wydane w Polsce serie i dodatki do serii osadzone właśnie w nim. Cassandra Clare stworzyła coś fenomenalnego, co zachwyca czytelników na całym świecie , mówi się o jej powieściach wszędzie, podobnie jak w przypadku Harry'ego Pottera wciąż utrzymuje się na topie mimo, iż od premiery "Miasta Kości" minęło (tak, naprawdę!) siedem lat. Siedem lat , a cała książkowa społeczność huczy od tych tytułów , są uniwersalną odpowiedzią w Tagach, coraz więcej osób po nie sięga lub czyta drugi, trzeci, czwarty raz. Co sprawia , że te książki są tak popularne i nawet sama Cassandra Clare , pisząc już jedenastą książkę ze świata Nocnych Łowców potrafi dobrze się bawić i wciąż zadziwiać coraz to mroczniejszymi i bardziej intrygującymi wątkami? A może tego wszystkiego już za dużo?
Prosta odpowiedź. Nie. Książek Cassandry Clare nigdy za dużo ! (pomijam moje rozczarowanie "Kronikami Bane'a" jako , że to tylko dodatek , który nijak się ma do reszty serii).
Tym razem Clare przychodzi do nas z czymś nowym - główna bohaterka wie, czym jest świat Nocnych Łowców, nie poznaje go od podstaw. Autorka chyba wiedziała, że w pierwszej kolejności po jej książkę sięgną starzy wyjadacze i nie chciała zanudzać opisywaniem świata, który jest przecież tak dobrze nam znany (obudzona w środku nocy potrafiłabym wymienić imiona wszystkich postaci z przystawionym nożem do gardła). Także bohaterka różni się od swoich poprzedniczek - naznaczona przez los zabójstwem rodziców i całą masą okropieństw przypomina nieco żeńską wersję Jace'a - pełna determinacji, sarkastyczna i pewna siebie dziewczyna, która potrafi postawić na swoim i wie, czego chce. Tak powinno się tworzyć główne postacie ! Od razu lepiej się czyta , jeśli bohater nie boi się własnego cienia. Emma to silna , młoda Nocna Łowczyni poszukująca prawdy o morderstwie swojej rodziny, której unikają ci na wyższych szczeblach władzy. Czy ta zbrodnia rzeczywiście była dziełem Sebastiana Morgensterna?
Twoje miejsce jest tam, gdzie jesteś kochany.
To , co sprawia, że tak bardzo kocham te książki i twórczość pani Clare to znaczący udział plastyki w jej powieściach. Mieliśmy już Clary , a teraz przyszła kolej na Juliana Blackthorna, który z racji tego, że wojna się skończyła ma większe możliwości od córki Valentine'a. Julian przede wszystkim maluje i przede wszystkim dla siebie - to co bliskie jego duszy ukrywa, rodzinie zaś pokazuje niezobowiązujące pejzaże i abstrakcje. Sam Julian od początku wydał mi się jakiś taki smutny i przytłoczony, nieco wycofany , ale przy tym niezwykle opiekuńczy względem licznego rodzeństwa. Autorka świetnie buduje napięcie i rozterki towarzyszące tej postaci, która daje więcej miłości niż dostaje. Z rozdziału na rozdział dowiadujemy się coraz więcej, odkrywamy nieznane fakty. Okej, faktycznie, niektóre, zwłaszcza te dotyczące jego miłostek , a co za tym idzie także dotyczące Emmy są przewidywalne i już wcześniej użyte , ale jak już wspomniałam - Cassandra Clare to dla mnie mistrzyni pisania o tym co stare i wydawać by się mogło przewidywalnie ograne w taki sposób, że ma się wrażenie zagłębiania się w zupełnie nową , po raz pierwszy czytaną historię.
Widzimy ten sam świat, a jednak postrzegamy go zupełnie inaczej.
Fabuła, choć wciąż obfita w walki z demonami, treningi, faerie, wilkołaki i czarowników znacznie różni się od poprzednich książek Clare . Bardziej przypomina to kryminał osadzony w fantastycznym świecie, który z kolei osadzony jest w naszym świecie. Brzmi dziwnie? Tak to już jest z serią o Nocnych Łowcach. Czytelnik odkrywa osobliwy świat kryjący się pod powierzchnią rzeczywistości otwarty dla tych, w których żyłach płynie krew anioła Razjela oraz dla tych, których los pokarał albo nagrodził (w zależności od punktu widzenia) Wzrokiem. Emma staje się prowodyrką wszystkich zdarzeń w książce - nie cofnie się przed niczym prowadząc własne śledztwo, a pomaga jej w tym oczywiście Julian i jego rodzeństwo oraz Christina, którą od samego początku pokochałam , bo bardzo przypominała mi Isabelle (którą uwielbiam) i na dodatek jej cięte riposty i zabawne kłótnie z Emmą dodawały koloru całej książce. Pojawia się też Mark - postać , która w ostatnim tomie "Darów Anioła" obudziła w czytelnikach wiele spekulacji i rozważań. Teraz Mark wraca i staje się najzabawniejsza i najbardziej rozczulającą postacią w całej książce. Spędził lata w Polowaniu i już nic nie pamięta z nowoczesnego świata - nie ma pojęcia jak się ubierać, jak gotować czy ogólnie , jak się zachowywać. Uśmiałam się wiele razy z ambarasu jaki kilkakrotnie , nieumyślnie zdarzyło mu się narobić. Co do reszty postaci - jest ich dość dużo i opisywanie każdej z nich byłoby nużące , więc powiem jeszcze tylko, że wśród rodzeństwa Blackthornów każdy znajdzie swoją bratnią duszę - od nieco autystycznego Ty'a , przez wielbiącą horrory dziesięciolatkę po skazaną na wygnanie pół-faerie. Nie dziwię się, że ta książka ma tyle stron ile ma - ogarnięcie tak wielkiej liczby charakterów, które łączą się w jedną historię tego wymaga.
- Prawa są bez znaczenia - powiedział Malcolm. Ściszył głos, który jednak bez przeszkód poniósł się na półpiętro. - Nie ma rzeczy ważniejszej od miłości. I nie ma wyższego od niej prawa.
Mogłoby się wydawać, że w książce za dużo się nie dzieje w porównaniu z innymi powieściami Cassandry Clare - mnóstwo dialogów, pogłębiona analiza psychologiczna postaci. Ale to właśnie sprawia, że "Pani Noc" jest taka ciekawa. Nie jest powtórką z rozrywki, kopiowaniem tego, co było wcześniej, tylko powiewem świeżości, mrocznym i przepełnionym tajemnicami , które są ściśle związane z poprzednimi seriami. Widać jak dojrzało pisarstwo Cassandry Clare, co tylko utwierdza mnie w przekonaniu, że im więcej się pisze, tym lepiej się pisze. Nie wywyższam oczywiście "Pani Noc" ponad inne jej książki, tylko stawiam na równi, kocham tak samo jak wszystko inne , co wyszło spod jej ręki (nawet "Kroniki Bane'a" , choć kocham przez nienawiść). Spotykamy też starych przyjaciół - Magnusa, Aleca, Jema, Tessę, Jace'a , Clary i wielu innych , dowiadujemy się o ich losach, a krótkie opowiadanie dodane na końcu książki tylko dodaje chęci na kolejną część "Mrocznych Intryg" , a przy tym obnaża słabość każdego pisarza - że tak trudno rozstać się ze starymi bohaterami i tak po prostu przyjąć na ich miejsce nowych.
Podsumowując , "Pani Noc" to kolejne , świetnie napisane dzieło Cassandry Clare. Pełne intryg, tajemnic z przeszłości, zatajonych prawd, zimnych pokojów między rasami z Podziemia , a wszystko to wrzucone do jednej miski z gamą oryginalnych i ciekawych postaci uwikłanych we własne historie. Jest to na pewno kąsek dla fanów świata Nocnych Łowców oraz świetna pozycja dla poszukujących wciągającej i klimatycznej lektury pełnej wampirów , faerie i niesprawiedliwych praw, które zmuszają młodych ludzi do podejmowania ryzykownych decyzji. A niektóre z nich , podjęte lata temu, dopiero teraz dają o sobie znać , podszeptując, że może to nie był dobry pomysł... Ciemna strona miłości, pozorny pokój i potajemne śledztwo sprawią, że tą "cegłę" pochłoniecie w zastraszająco szybkim tempie (mi to zajęło dwa dni). Polecam każdemu !
★★★★★★

Tytuł Oryginału-Lady Midnight
Liczba Stron-828
Gatunek - Fantasy
1 komentarz:
Twój rysunek? Jest piękny. Recenzja świetna! Rzetelna, widać że dużo pracy w nią włożyłaś. Super, aż mam ochotę sięgnąć po tę książkę. Pozdrawiam! ksiazkowa-przystan.blogspot.com
Prześlij komentarz