2 lipca 2016

#110 Red Rising.Złota Krew - Pierce Brown

Kto walczy z potworami, sam musi stać się potworem.
Życie Czerwonych na Marsie nie jest łatwe. Zwłaszcza życie Helldiverów, którzy w kopalniach Marsa wydobywają cenne helium-3. Nigdy nie widzą słońca. Nie zawsze mają co jeść. Żyją krótko. Umierają młodo. 
I nie ma dla nich sprawiedliwości.
Darrow Helldiver, Czerwony górnik, przez okrutne prawo Złotych władców traci żonę, a potem sam zostaje skazany na śmierć. Nie wie jeszcze, że to dopiero początek.
Los daje mu szansę, aby walczyć o wolność dla swoich ludzi. O wolność wszystkich Kolorów niewolonych surowym prawem Złotych najeźdźców, którzy przed wiekami opanowali Układ Słoneczny. 
Darrow musi tylko stać się Złotym. Wślizgnąć się w szeregi panujących i rozbić system od środka.
Przed nim nie tylko bolesna przemiana, lecz także długa i żmudna walka o pozycję na szczycie społecznej piramidy. Żeby stać się Złotym, Czerwony Helldiver musi nie tylko zmienić skórę, lecz także przeżyć. Co wcale nie jest takie proste, bo Instytutem Marsa, szkołą przyszłych władców, rządzi tylko jedna zasada: przeżyją najsilniejsi.
Czy słaby Czerwony zdoła skończyć szkołę bogów?
Czy zdoła rozpalić zarzewie zagłady i obalić Złotą tyranię?

O książce słyszałam już od dłuższego czasu - moja tematyka, moje klimaty, więc czemu by nie? Wypożyczyłam ją , gdy tylko pojawiła się w bibliotece. Z początku , muszę przyznać , byłam nieco sceptycznie nastawiona do tej książki (trochę za bardzo kojarzyło mi się z "Igrzyskami Śmierci", a jak wiadomo już dość często się je powiela) - trochę gubiłam się z imionami, wątkami i powiązaniami, ale po jakichś 50 stronach wszystko nagle weszło na niezwykle dobry, wręcz perfekcyjnie ukształtowany tor. Historia, choć momentami zagmatwana i niezrozumiała porwała mnie do swego świata i nie pozwalała się oderwać, przez jakąś przedziwną, nadnaturalną siłę.

Na samym początku poznajemy Darrow'a - siedemnastolatka, który już ma żonę, pracuje ciężko przy wydobyciu niezwykle cennego kruszcu, dzięki któremu ludzie kiedyś będą mogli zasiedlić Marsa. Należy do ubogiej i głodującej kasty jaką są Czerwoni. Z początku myślałam , że kolejny tego typu wątek mnie znudzi (bo podział na kolory pojawił się już w kilku czytanych przeze mnie książkach), ale Pierce Brown opracował tak złożony i tak dopracowany w każdym szczególe wzór poziomu życia, obecności intryg, kłamstw , nieświadomości i buntu, że chwilami byłam wręcz zdziwiona, że biorąc ot tak , niby zwykłą książkę ze strasznie skrojoną okładką i kolejnym zapewnieniem o niepowtarzalności, rzeczywiście dostałam to, co mi obiecano.

Gdy umarła twoja żona, nie podarowała Ci powodu do zemsty. Podarowała ci swoje marzenie. jesteś jego powiernikiem. Jego sprawcą [...] Walczysz za marzenia Eo, za swoją rodzinę, która nadal żyje, za swój lud.
Autor już od pierwszych stron wrzuca nas na głęboką wodę, w wydarzenia pełne śmierci, zakazanych pieśni, najgłębszych sekretów duszy bohaterów, ukrytych buntowników. Jego styl pisania od razu skojarzył mi się z Julianną Baggott - pełen dokładności, dopracowany w każdym szczególe, bogaty w opisy, które nie nudzą. Wartka akcja porywa czytelnika w ciąg niezwykłych i często zapierających dech w piersi oraz przyprawiających o palpitacje serca scen - od niezwykle wzruszającej śmierci żony głównego bohatera po jego bolesną przemianę z Czerwonego w arystokratycznego Złotego, kiedy to odkrywa ukrywane latami kłamstwa i staje się zupełnie innym sobą, aniołem zemsty, a nie górniczym pomiotem. Pierce Brown do granic możliwości przedstawia nam psychikę Darrowa, jego zmianę na różnych etapach powierzonej mu misji.

Im większe skupisko ludności, tym łatwiej pozbyć się człowieczeństwa.
Niezwykle intrygujący był też wątek nieco Igrzyskowy, czyli krwawa rywalizacja między wytrenowanymi dziećmi Złotych na przedziwnym polu bitwy pełnym twierdz, lasów i gór (a to wszystko na Marsie!). Obserwujemy tu bezwzględność arystokracji , nawet w takich warunkach. Odzywają się prymitywne instynkty, schowane gdzieś w głębi na rzecz lat katorżniczych treningów i intensywnej nauki. Młodzi ludzie zaczynają zachowywać się jak zwierzęta i szybko okazuje się, że ci najwięksi i najsilniejsi wcale nie są skazani na sukces. Darrow , coraz bardziej zagubiony, mimo iż zmieniony w Złotego wciąż pozostaje Czerwonym i to sprawia, że jeszcze bardziej wariuje. A najgorsze jest to, że patroni różnych grup, na które podzieleni zostają uczestnicy turnieju przyglądają się temu wszystkiemu z obojętnością, a zasad po prostu nie ma... jak ktoś ginie, to znaczy, że był za słaby. Jestem zachwycona tym , jak tak nieprawdopodobny i już nieco pospolity udało się Pierce'owi odświeżyć, napisać na nowo i przy tym naprawdę przyłożyć się do stworzenia tego okrutnego i krwawego świata bez miłości...

Ci, którzy mówią głośno o tym, co myślą, znikają. Ci, którzy skłaniają głowy i zgadzają się na rządy Elity oraz swoje miejsce w społeczeństwie, żyją, korzystając ze względnych swobód.
Czytając "Złotą Krew"trochę się zmartwiłam jak wiele znajduję odniesień do czasów dzisiejszych. Tak jak w przypadku kolorów, tak i nasz świat coraz bardziej się dzieli, a ludzie coraz bardziej gonią za własną pozycją, często odwracają wzrok od tego co nieprzyjemne, ale zagrażające ich pozycji. Mam wrażenie, że Pierce Brown musi być świetnym obserwatorem ludzkich zachować, człowiekiem otwartym i dostrzegającym, co kryje się za zasłoną codzienności. Udało mu się z tych obserwacji stworzyć książkę genialną, oryginalną, wciągającą, pozbawioną skrupułów i nasiąkniętą okrucieństwem, krwią i analizą psychologiczną. Mamy tu całą paletę postaci, tak więc każdy znajdzie swojego ulubionego i tego znienawidzonego. I tu się na chwilę zatrzymam na postaci Darrow'a. Aż się uśmiechnęłam po zamknięciu książki, gdy zrozumiałam jak genialny zabieg zastosował autor w przypadku głównego bohatera. Stworzył sinusoidę naszych relacji z nim. Po mistrzowsku przemyślał momenty, w których jego zachowanie nas wzrusza, a potem nagle mamy ochotę go pobić. Rzadko kiedy spotykam się z tak ... po ludzku napisaną postacią, która zmienia się w czasie trwania historii, nie ma tak naprawdę określonej jednej, identyfikującej ją cechy.

Jeżeli zaś chodzi o wszelkie miłostki czy inne takie - zostały one sprowadzone do minimum, a wprowadzone są też po coś - nie są to ckliwe i urocze pocałunki, raczej naturalne zachowania młodych ludzi przebywających w dziczy dość długo, by mimo zapewnień samego siebie o własnej niezależności, zatęsknić za objęciami płci przeciwnej. Choć stwierdzić też można , że to od miłości Darrow'a do żony cała historia się zaczęła-od patrzenia jak umiera i wiary w jej oczach, że Darrow dokona wielkich rzeczy.Oj , uwierzcie, że dokona, ten mały , nic niegdyś nieznaczący górnik będzie się wspinał po trupach do celu , napędzany żarem , jaki zasiała w jego sercu utracona ukochana.

Podsumowując, "Red Rising.Złota Krew" to książka godna polecenia każdemu. Pełna walk, utraconych tożsamości, kłamstw i intryg, krwawych starć i głęboko skrywanych instynktów zaciekawi każdego fana powieści dystopijnych i nie pozwoli się od siebie oderwać - ja pochłonęłam ja w niecałe dwa dni, po kryjomu czytając na lekcjach, bo nie potrafiłam jej odłożyć. To, co stworzył Pierce Brown jest dowodem na to, że są jeszcze autorzy, których dzieła są słusznie porównywane do "Igrzysk Śmierci" ,a przy tym są oryginalne i nie powielają schematu utartego przez Suzanne Collins. Ja nie mogę się doczekać, aż zabiorę się za drugi tom ,ale tu wszystkich zaskoczę - mam zamiar zrobić to nieco później, może nawet po wakacjach. Ta część skończyła się tak, że jestem usatysfakcjonowana tym co dostałam, chcę sobie na spokojnie wszystko przemyśleć i wziąć w ręce "Złotego Syna" później, aby móc dłużej cieszyć się tym światem i tym kunsztem autora.

★★★★★
Tytuł Oryginału-Red Rising
Liczba Stron-432
Gatunek - Dystopia/Science-Fiction

Brak komentarzy:

Szablon stworzony z przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.