Nie było mnie niemalże miesiąc... nie , nie odechciało mi się , nie zepsuł mi się laptop, nie zrezygnowałam ani nie miałam żadnej blokady piśmienniczej. Powód mojej nieobecności jest dość nieprzyjemny i trochę niebanalny ... a oto i ta historia :
Jest 15.02 , a GreenTooth spędza wspaniałe chwile wraz z kuzynem w kinie na wyczekiwanym "Deadpoolu" . Ludzie wokół chrupią popcorn i siorbią coca-colę myśląc , że o ! jeszcze mały łyczek się znajdzie skutecznie uprzykrzając mi życie. Jednak jako zagorzała fanka Marvela skupiłam się w końcu całkowicie na filmie nie zauważając nawet , że mój kochany kuzyn wypił mi całego kubusia (nie wierzcie , że jak chłopak kończy osiemnastkę to staje się dorosły).
Filmem jestem zachwycona , po wyjściu idę jeszcze do baru gdzie kuzyn odkupuje mi sok . Rozmawiamy jeszcze chwilę , a potem odprowadzam go na dworzec , bo mieszka w innym mieście. Jest już dość późni , bo ok 23:00 . Ciemno , bo lampy na odcinku drogi do mojego domu nie działają już od nowego roku ( polecam mieszkanie na obrzeżach , nic tam nie działa , żaden autobus czy tramwaj nie dojeżdża i muszę drałować prawie trzy kilometry na piechtaka).
Myśląc , że jest już tak późno postanowiłam nie cisnąć się na pięciocentymetrowym w szerokości chodniku i szłam sobie brzegiem ulicy. Słuchawki odmówiły posłuszeństwa , więc idę nudząc się niemiłosiernie. A oto i sedno historii...
Pamiętacie te odblaskowe misie w przedszkolu , które przestaje się nosić w czwartej klasie , bo to wiocha ? Nie ! Noście je , obwieszajcie się nimi jak choinka ! Szłam , nie słysząc zupełnie jadącego za mną rowerzysty (prawdopodobnie jakiś robotnik wracał z pracy). On też mnie nie widział, gdyż jak to lampka w składaku , ma zasięg kilku centymetrów. I stało się.
Czułam się jak potrącona przez samochód. Facet uderzył we mnie od tyłu zjeżdżając z górki , więc siłą uderzenie była bardzo duża. Poleciałam na twarz , przeorałam brodą po ziemi , zdzierając ją boleśnie i przygryzając sobie język tak , że aż krew trysnęła na chodnik. Ponadto przekoziołkowałam razem z rowerem , co skończyło się dwoma złamanymi żebrami , złamaniem z przemieszczeniem kości piszczelowej i złamanymi dwoma palcami lewej ręki i mnóstwem ran i zadrapań.
Cóż , spędziłam tydzień i trzy dni w szpitalu , a po powrocie do domu i tak musiałam tam jeździć codziennie na rehabilitację i kontrolkę. Do tego jeszcze nadrabianie prac do szkoły i nauka nie dawały mi czasu na pisanie na blogu.
Ale teraz wracam , gips z palców ściągnięty , jeszcze tylko noga i żebra delikatnie się goją , oraz rana na brodzie ( na szczęście dostałam jakąś maść o nazwie jak zaklęcie , dzięki której blizna będzie niemalże niewidoczna). Nie będę już robić podsumowania lutego , gdyż przeczytałam marną ilość czterech książek . Jednak ich recenzje się pojawią ! Także wracam i będę znów pisać !
PS. Odblaski wynalazł Percy Shaw i chwała mu za to ! Teraz będę je nosić nawet jeśli będzie to głupio wyglądać ! I będę strzegła się rowerzystów , bo nie są wcale bezpieczniejsi od samochodów. (Co śmieszne , rowerzysta miał tylko rozciętą brew ! ).
4 komentarze:
O jejku! Bardzo Ci współczuję. Odniosłaś bardzo dużo obrażeń. Automatycznie zerknęłam na moją torebkę, bo właśnie na niej mam odblask. I... zniknął (pewnie dzieci koleżanki mi go porwały). Będę musiała go poszukać. Cieszę się, że wracasz do zdrowia!
http://ksiazkowa-przystan.blogspot.com/
O matko! Dobrze, że wracasz już do zdrowia i chwała Bogu, że nic poważniejszego ci się nie stało. Zdrówka życzę i czkam na następne posty ;*
PS. Od teraz będę pamiętać o odblaskach ;)
Masakra! Współczuję, musiało okropnie boleć :c Mam nadzieję, że szybko powrócisz do zdrówka! Co prawda moja choroba (angina) nie umywa się do Twojej sytuacji, ale wiem jak to jest; nadrabianie prac domowych, branie leków, jeżdżenie po lekarzach... Ugh... Trzymaj się♥
http://k-a-k-blogrecenzencki.blogspot.com/
Ważne, że powracasz. :) Ja też miałam przerwę, choć z pewnością nie aż tak nieprzyjemną... Pięć miesięcy. I kiedy wreszcie odwiedziłam mojego bloga, to po prostu się załamałam. Ale obiecałam sobie, że się za niego porządnie wezmę. "Poodkurzam", pozmieniam, odświeżę...
Trzymaj się i dochodź do siebie jak najszybciej.
Pozdrawiam cieplutko,
Kania Frania
www.kaniafrania.blogspot.com
Prześlij komentarz