22 stycznia 2016

#93 Czerwona Królowa - Victoria Aveyard

(Rysunek jest mojego autorstwa, jednakże nie mam nic przeciwko jego kopiowaniu i używaniu, pod warunkiem , że napiszesz skąd on pochodzi.)
– Mare Molly Barrow, urodzona siedemnastego listopada 302 roku Nowej Ery, córka Daniela i Ruth Barrowów – recytuje z pamięci Tyberiasz, streszczając moje życie. – Nie masz zawodu i w dniu następnych urodzin masz wstąpić do wojska. Chodzisz do szkoły nieregularnie, osiągasz słabe wyniki i masz na swoim koncie wykroczenia, za które w większości miast trafiłabyś do więzienia. Kradzieże, przemyt, stawianie oporu podczas aresztowania to zaledwie początek listy. Ogólnie rzecz biorąc, jesteś biedna, nieokrzesana, niemoralna, mało inteligentna, zgorzkniała, uparta i przynosisz hańbę swojej wiosce i królestwu. […]
– A mimo to jest w tobie coś więcej. – Król wstaje, ja zaś przyglądam się z bliska jego koronie. Jej końce są nieprzeciętnie ostre. Jak sztylety. – Coś, czego nie mogę pojąć. Jesteś jednocześnie Czerwoną i Srebrną. Ta osobliwość pociąga za sobą potworne konsekwencje, których nie jesteś w stanie zrozumieć. Co zatem mam z tobą począć?

Ta książka niemalże od razu po jej wydaniu zrobiła wokół siebie sporo szumu. Dużo było go wokół okładki , która faktycznie jest świetnie zaprojektowania ( oko ucznia szkoły plastycznej cieszą takie małe drobiazgi ) jak i sama treść zapowiadająca kawał dobrej literatury. Gdy więc "Czerwona Królowa" dostała się w moje ręce pojawił się we mnie książkowy entuzjazm. Zaczęłam ją z uśmiechem na twarzy , który niestety nieco zrzedł podczas jej lektury. Oczywiście - przyjemnie się ją czytało - ale spodziewałam się czegoś więcej. Jak na dla mnie jest to mniej lub bardziej udana wbicia się w świat młodzieży.

Zacznijmy od początku , czyli od samego pomysłu na książkę . Zauważyliście , że od jakiegoś czasu autorzy odeszli od dystopii na rzecz fantastyki , której nagle coraz więcej na rynku wydawniczym ? "Szklany Tron" , "Królowa Tearlingu" itd. Victoria Aveyard też postanowiła porwać się na tę tematykę i w moim odczuciu poradziła sobie z nią tak w 70%. Największą wadą była powoli , i to bardzo powoli rozwijająca się akcja , której za dużo tam nie było. A gdy już się pojawiała to gnała na łeb na szyję , choć już wolałam te momenty od ciągnących się opisów chodzenia po zamku. Po zakończeniu miałam wrażenie , że gdyby przedzielić "Czerwoną Królową" w połowie , to ta pierwsza byłaby mocno wskazana do poprawki , za to ta druga mogłaby stworzyć dobrą książkę.

W książkę ogólnie osadzoną w okrawającym o średniowiecze świecie wpleciono kilka wątków nowoczesnych - jak prąd czy nawet żarówki. Uważam , że to też dało nieco oryginalności i awangardowości "Czerwonej Królowej". Dało to takiego dziwnego poczucia nienormalności - Jak to ? W fantastyku kartki na prąd i żarówki? - które pozwalało niekiedy oderwać się od monotonności niektórych rozdziałów. Mi się to bardzo spodobało , widać , że Victoria Aveyard przemyślała te dziwne połączenie.

Prawda się nie liczy. Liczy się tylko to, w co wierzą ludzie.

Postacie. Cóż , tu sprawy mają się ciupkę lepiej od realizacji zamysłu . Mare nie jest typem "cichej myszki" i to mi się bardzo podobało. Odważna złodziejka , czerwona , która nie powinna posiadać daru , który posiada nadała książce ciekawej barwy. To mocna bohaterka , na której skupiła się autorka z pozytywnym skutkiem. Świetnie też wykreowała jej rodzinę oraz historię braci Mare. Jeżeli chodzi o postacie męskie , które także odgrywały tu ważną rolę książąt , między którymi trudno jest wybrać Mare - nie ma tragedii. Nie przedstawiają dwóch idealnych Adonisów i to się ceni w czasach , gdzie jesteśmy zasypani literaturą z mdłymi dziewczynkami zakochanymi po uszy w pięknych i wyidealizowanych łobuzach , którzy dziwnym trafem dostrzegają je w tłumie. O nie ! Pod tym względem "Czerwona Królowa" została świetnie zrealizowana. Wątek miłosny został tu opisany pobieżnie , najwyżej na 10 stronach w całej książce.

Powstaniemy. Czerwoni niczym świt.
Koncepcja książki ogółem jest dobra. Garnek z fantastyką , kropla romansu i szczypta wojny. Choć nie jest to pierwszorzędna lektura zaliczająca się do fenomenalnych dzieł. Czyta się to z lekką dozą przewidywalności i monotonności i dopiero pod koniec dostajemy porządną dawkę dobrze napisanej akcji. Nie jest to porażka , ale też niespecjalnie wybitny debiut. Oczywiście , czekam na kolejną część choć nie z utęsknieniem. Ale okładka piękna - stoi u mnie na półce przodem :) . Specjalnie źle się nie czułam podczas jej czytania , więc nie żałuję , choć pewien niedosyt mnie mierzi.

Podsumowując , "Czerwona Królowa" to nie jest może tak powalająca lektura na jaką się zapowiadała , ale na pewno warto ją przeczytać , gdyż postacie rekompensują nieco złe osadzenie w fabule. Mare zasługuje na poświęcenie jej chwili uwagi w wolnej chwili , gdy akurat nie ma nic konkretnego pod ręką lub , gdy chcecie odpocząć od mocnych wrażeń po jakiejś książce. W ogólnym rozrachunku nie jest to lektura na plus , choć za wiele mega zwrotów akcji nie znajdziecie w niej gdzieś do połowy. Mimo to polecam !

★★★★★
Tytuł Oryginału-Red Queen
Liczba Stron-488
Gatunek - Fantastyka

2 komentarze:

Detektyw Książkowy pisze...

Mam w planach tę książkę, ale nie nastawiam się na jakieś arcydzieło :)

Unknown pisze...

Ale rysunek! Super! Pierwszy tom już za mną, nie była to jakaś rewelacja, mimo to, zamówiłam kolejny, bo jestem ciekawa co wydarzy się dalej. Ale okładki do tej serii są nieziemskie <3 Buziaki, Idalia :*

http://k-a-k-blogrecenzencki.blogspot.com/

Szablon stworzony z przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.