Postanowiłam , że raz na jakiś czas będę dodawała post niezwiązany bezpośrednio z książkami, a z filmami. Powiem parę słów o tym, co udało mi się obejrzeć i o tym jak to na mnie wpłynęło. Myślę, że to dobry pomysł zważywszy na to , że niekiedy po ciężkiej pracy w i do szkoły po prostu nie mam siły zabrać się za książkę, a zamiast tego oglądam film. Nie przedłużając przejdźmy do meritum :) .
Trafiłam na ten film zupełnie przypadkiem. Puszczali go kiedyś w telewizji, ale nie miałam czasu go obejrzeć, więc skorzystałam z magicznej funkcji nagrywania. Dopiero niedawno sobie o nim przypomniałam, usadowiłam się więc wygodnie i zaczęłam seans.
Ksiądz Adam (Andrzej Chyra) zostaje przeniesiony do małej wioski , gdzie służy w parafii i pomaga chłopcom z poprawczaka. Uczy ich, gra z nimi w piłkę, w pewnym sensie dołącza do ich grona. Jednak cała ta sytuacja nie jest łatwa dla księdza Adama, gdyż ukrywa swój sekret, który uważa za defekt-jest homoseksualistą.
Ksiądz poznaje młodego Szczepana(Mateusz Kościukiewicz), który jest wycofany i nieco ekscentryczny, prawdopodobnie z powodu niewyjaśnionej wady wrodzonej. Chłopak intryguje księdza w takim stopniu, że ten zaczyna mieć problemy w panowaniu nad sobą. Wyżala się siostrze, że jest nienormalny. Nie potrafi mimo to zrezygnować z posługi Bożej.
Okazuje się, że Szczepan także czuje coś do Adama. I tak rozpoczynają się trudności w życiu Księdza. Nie wiedząc co ze sobą począć popada w swoisty rodzaj szaleństwa, gdzie zakazana podwójnie - przez kościół i społeczeństwo- miłość nie ma prawa bytu...
"W imię" to kolejna odsłona Małgorzaty Szumowskiej, która nie boi się uderzać w sferę tabu. Powiem, że podchodziłam do tego filmu sceptycznie, no wiecie, tego typu polskie filmy rzadko kiedy spotykają się z aprobatą. I powiem tak - sam w sobie film na pewno jest mocny i działa na odbiorcę, ale czegoś tam brakuje. Ale mimo tej luki, po zakończeniu filmu jeszcze chwilę siedziałam trawiąc to co właśnie zobaczyłam, gdyż zakończenie wbija w fotel.Ponadto idealnie została tu ukazana ta społeczność chłopców z poprawczaka, którzy w ogólnym rozrachunku nie traktowali księdza tak jak powinno się księdza traktować. To świadczy o ich zepsuciu, mimo względnej zażyłości między nimi. Polecam na wieczory, gdzie waszej głowy nie będzie nic zaprzątać, gdyż na tym filmie naprawdę trzeba się skupić.
Film opowie historię młodego Agu, chłopaka walczącego w wojnie domowej w jednym z afrykańskich krajów. Wojna odebrała mu rodzinę, ale też coś o wiele cenniejszego - zabiła w nim dziecko. Agu, przepełniony wpajaną mu nienawiścią do wroga uczy się zabijać, staje się bezwzględnym wojownikiem bez żadnych sentymentów.
Przyjaźnie jakie odnajduje nie są wcale tak szczere jakby chciał- nacechowane wykorzystywaniem , materialnością i potrzebą zdobycia kogoś do obrony. Okrutny obraz utraty człowieczeństwa i dzieciństwa...
O filmie dowiedziałam się od mojego ojca, który powiedział, że ma coś co może mi się spodobać. Usiedliśmy więc wygodnie na kanapie i zaczęliśmy oglądać.
Już początek wskazywał na no, że nie będzie to zwykły film. Historia ta jest naznaczona ogromną ilością brutalności, a wstawki narracyjne głównego bohatera, który jest chłopcem pokazują istotę wojny. Popłakałam się chyba z pięć razy na tym filmie. Idealny obraz tego , że odebranie nam rodziny jak i wpajanie nienawiści wynaturza w nas wszelkie cechy ludzkie. Utracone dzieciństwo, oraz nieodwracalne skutki zmiany myślenia tak młodego chłopca wstrząsnęły mną bardzo. Zawsze w filmach główne skrzypce grają mężczyźni już po okresie dojrzewania, a tu mamy chudego chłopca z karabinem na plecach i mnóstwem krwi na dłoniach. Dla mnie jest to najlepszy film jaki kiedykolwiek obejrzałam. Wciąż siedzi mi w głowie zakończenie, które nieodwracalnie coś we mnie zmieniło. Polecam z całego serca, bo dla tego filmu nie ma skali ocen...
Podsumowując, oba powyższe należą do ciężkich i mocnych filmów na wieczory, gdzie macie trochę więcej czasu na przemyślenia . Od razu uprzedzam, że "Beasts of No Nation" , nie trafił ani nie trafi do polski, gdyż był to film robiony pod jakiś festiwal filmowy (wygrał) , więc obejrzycie go tylko z napisami. Ale warto. To nie są pierwsze lepsze filmy, ale ambitne kino wnoszące coś do naszego małego świata...
1 komentarz:
Nie słyszałam o filmie "W imię", a szkoda bo taką tematykę lubię. Jest wymagająca i trzeba naprawdę się skupić, nic nie jest czarne i białe. Z chęcią go obejrzę. Poza tym bardzo lubię pana Chyrę:)
No i muszę koniecznie zobaczyć "Beasts of No Nation"! Wow, zapowiada się naprawdę dobrze(chociaż czy jest to najlepsze określenie to nie wiem). Obejrzę z wielką chęcią oba te filmy. Pozdrawiam!
Ich perspektywy
Prześlij komentarz