20 października 2015

#72 Kosogłos-Suzanne Collins

Nazywam się Katniss Everdeen. Mam siedemnaście lat, mój dystrykt został zrównany z ziemią, mieszkam w miejscu, które według wszystkich nie istnieje i jestem symbolem rewolucji. Jestem Kosogłosem.
Kończą się rządy Snowa. Już wiem, że trzeba go zgładzić. Kieruje mną czysta nienawiść do wszystkiego co z nim związane. Szybko się jednak okazuje, że rebelianci posługują się tym samym sposobem co on-prowadzą sztuczną grę wykorzystując mnie i innych ocalałych z Igrzysk Śmierci jako swoje pionki. Nie potrafię nikomu do końca zaufać ani spróbować kochać.
Czy wciąż jestem człowiekiem? I czy rebelia jest naprawdę czystą i uzasadnioną wojną?

Nigdy nie podejrzewałabym, że jakaś książka wywrze na mnie tak duże wrażenie i zszokuje do tego stopnia, że ciężko mi będzie zabrać się do kolejnej. Sceptycznie podchodziłam do całej serii, ale dziś wiem, że jej fenomen w żadnym stopniu nie jest podjudzony filmem ani sztuczny dzięki medialnej nagonce. To prawdziwa historia dzisiejszego świata ukazana w nieco brutalniejszy sposób, który niepokojąco szybko zbliża się do teraźniejszości. Ponadto bardzo działa na nas sposób narracji, pełen emocji i chaotyczności, co tylko podkreśla stan w jakim znajduje się Katniss- cierpi ona fizycznie, ale jeszcze bardziej cierpi psychicznie, co dokładnie widać, gdy porównamy do siebie tom pierwszy, a ostatni. Jest to świetny obraz tego, do czego jeden człowiek potrafi doprowadzić drugiego człowieka dzięki okrucieństwu.

Najbardziej zastanawia mnie autentyczność myśli Katniss odnośnie Peety. Czy ona naprawdę go kochała, czy czuła jakiś dziwny przymus zakodowany w jej głowie przez dwie tury Igrzysk Śmierci, w których brała udział. Skoro go kochała, to czemu całowała Gale'a i wyznawała, że go czuje. Uważam, że Kapitol ją zniszczył, już nie potrafi podejmować stu procentowo pewnych decyzji, zawsze będzie żyła w dziwnym zawieszeniu, gdzie jej wybory będą się zgadzały z tym czego chce, ale nie z tym czego pragnie.

Co do samej postaci Peety, to znienawidzenie jakie szerzy się co do jego postaci w moim odczuciu jest trochę bezpodstawne. To Kapitol uczynił go odwrotnością człowieka jakim był kiedyś. On naprawdę kochał Katniss i było to w nim tak głęboko zakorzenione, że koniec końców był o tym święcie przekonany. Mój stosunek co do niego jest ambiwalentny przez zabieg autorki mający na celu wyłonienia z niego zwierzęcia.

Teraz reszta postaci. Gale. Nie wiem co o nim powiedzieć. Wciąż jest dla mnie jedną wielką zagadką. Fakt, pomagał Katniss, ale nie miał czystego sumienia. Imponował mi jednak tym, że pomimo swojej wiedzy o tym , że Katniss wybierze Peetę i tak próbował. W sumie mam do niego taki sam stosunek jak to Peety. Lubiłam go, ale jednocześnie coś mi w nim przeszkadzało. Finnick. po prostu jest mi go szkoda. Była to jedna z barwniejszych postaci, którą zniszczyła bezsensowna wojna. Haymitch. Nie wiem czemu, ale zawsze go lubiłam. Nie owijał w bawełnę, nie kłamał, mówił bez ogródek. To dzięki niemu Katniss dowiadywała się nawet najokrutniejszej prawdy.

Wydźwięk książki jest po prostu przebrutalny. Żadna wojna, żaden bunt nie zapewni nam stałego pokoju. Zawsze będzie jakieś ale, nawet jeśli wygrają ci dobrzy.Zawsze coś będzie i tak po staremu, choć bardziej znośne. Wystarczy spojrzeć na drugą wojnę światową. Czy jej koniec zapewnił nam stały pokój na świecie i to, co chcieliśmy osiągnąć? Całe "Igrzyska Śmierci" w ostatecznym rozrachunku można nazwać satyrą na dzisiejszą sytuację polityczną na świecie.Korea, Rosja, RPA... to dzieje się już dziś i to aż niepokojące, że te książki są tak bliskie odzwierciedlenia rzeczywistości...

Podsumowując, "Igrzyska Śmierci" to jedna z najlepszych serii w moim życiu i cieszę się, że przyszło mi ją czytać w tym wieku, kiedy spojrzenie na świat jest nieco dojrzalsze niż powiedzmy dwa lata temu. Polecam te książki dosłownie każdemu. "Kosogłos" to ostatnia i najbardziej krwawa część, ale też chyba najlepsza i najbardziej szokująca i wzruszająca. Postacie są prawdziwe, niewymuskane i nieperfekcyjne, a wydarzenia niezwykle świetnie opisane. Nie dziwię się popularności "Igrzysk Śmierci" i myślę, że można ją zaliczyć do lepszych książek ostatnich lat.

I niech los zawsze wam sprzyja.

Brak komentarzy:

Szablon stworzony z przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.