1 stycznia 2016

#89 Lek na śmierć - James Dashner

(Rysunek jest mojego autorstwa, jednakże nie mam nic przeciwko jego kopiowaniu i używaniu, pod warunkiem , że napiszesz skąd on pochodzi-od lewej : Teresa, Newt, Thomas, Minho oraz Brenda w moim wyobrażeniu)

Thomas wie, że DRESZCZowi nie można ufać, ale oni twierdzą, że czas kłamstw już się skończył, że zgromadzili w toku Prób wszystkie dane, jakie dało się zebrać, a teraz chcą przywrócić Streferom pamięć, bo potrzebują ich pomocy w ostatecznej misji. 
Streferzy muszą dobrowolnie pomóc uzupełnić mapę, która pozwoli stworzyć lek na Pożogę.
DRESZCZ nie wie jednak, że stało się coś, czego żadne Próby i żadne Zmienne nie pozwoliłyby przewidzieć. Thomas przypomniał sobie dużo więcej, niż przypuszczają.
I wie, że nie może wierzyć w ani jedno słowo z tego, co twierdzi DRESZCZ.
Czas kłamstw już się skończył. Ale prawda jest bardziej niebezpieczna, niż Thomas kiedykolwiek mógł sobie wyobrazić.
Czy ktokolwiek przetrwa poszukiwania leku na śmierć? [opis z tyłu książki]

Czuję się rozdarta. Na tryliony , miliony , tysiące małych kawałeczków. Ta książka zniszczyła mnie w podobny sposób jak "Wierna" Veroniki Roth. Coś we mnie nieodwracalnie się zmieniło. To jedna z tych lektur , które dają czytelnikowi do myślenia , pozostawiając go zagubionego z dziwną pustką w sercu na długie miesiące. Nie potrafię objąć słowami tego , co dała i co zawdzięczam tej książce. Mogę jednak powiedzieć , że dzięki Jamesowi Dashnerowi uwierzyłam w ludzi, w to , że mogą się zmienić i nawet w każdej najgorszej nawet sytuacji tli się iskierka nadziei. I to my właśnie musimy ją odnaleźć , bo nikt inny tego za nas nie zrobi.

Otwierając "Lek na śmierć" miałam tą sprzeczną emocję , którą na pewno znają czytelnicy , którzy kiedykolwiek natrafili na fenomenalną serię. Bardzo chciałam poznać zakończenie , a jednocześnie , paradoksalnie wizja tego końca smuciła mnie niezmiernie , gdyż tak naprawdę każda ostatnia część jest naszym swoistym pożegnaniem się z bohaterami. Wiedziałam , że ta część będzie mocna, że się przy niej popłaczę , bo już sam tytuł wskazuje na mrok się w niej czający. I sprawdziło się. Płakałam przez dobre półtorej godziny nie mogąc pogodzić się z tym co się stało (osoby, które już czytały pewnie wiedzą o co chodzi). Nie takiego obrotu spraw się spodziewałam , a mimo to jestem z nich zadowolona , gdyż pokazały mi czym jest prawdziwe poświęcenie, przyjaźń i braterstwo. I odwołuję swoje wszystkie zarzuty względem Teresy , które pojawiły się w recenzji "Prób Ognia" . Ta dziewczyna zasługuje na to , aby jej wybaczyć.

-Wyszedłem sprawdzić, co się dzieje,i o mało nie odstrzelono mi głowy.
-Przynajmniej wtedy by nie bolała-wymamrotał Minho.

Świat stworzony przez Jamesa Dashnera poraża swoją okrutnością , brutalnością , a przy tym niezwykłą prawdziwością zdarzeń i postaci , które zamykam w swoim sercu i nie wypuszczam. Thomas , Minho oraz Newt są dla mnie kolejnymu "The Golden Trio" po Harry'm, Hermionie i Ronie. Uwielbiam Brendę za jej zachowanie , które po prostu mnie wzruszało. James Dashner świetnie zrobił wprowadzając ją do książki. Jestem oczarowana każdym bohaterem z osobna , nawet tymi czarnymi charakterami , które zostały świetnie skonstruowane , przemyślane od początku do końca. Fabuła pełna uwikłanych intryg , ukazująca różnorodność ludzkich charakterów oraz złożoność naszej psychiki , która i niektórych jest odporniejsza , a u innych nie jest jedną z najlepiej opisanych i dopracowanych fabuł z jakimi miałam styczność.

"Lek na śmierć" to książka ukazująca wzorce osobowe , z których warto brać przykład , zwłaszcza jeśli chodzi i Thomasa czy , nie wierzę , że to mówię .... Teresę. To świetny przykład tego jak powinna wyglądać przyjaźń - doprowadzać do braterstwa. Zażyłość między bohaterami stała się tak mocna, że aż wzruszało mnie to do głębi. To prawda , że najlepszych przyjaciół poznaje się w biedzie. Relacja Thomasa i Newta uświadomiła mi , że jeśli przyjaciel jest tym prawdziwym to zrobi dla ciebie wszystko. A Brenda ? Była wstanie narazić własne bezpieczeństwo dla dobra innych. Brutalne i nieprzyjemne przeżycia w przeszłości zostawiają w ludziach ślady , ale nie zawsze ku naszemu błędnemu przekonaniu złe ślady. I "Lek na śmierć" jak i cała trylogia "Więzień Labiryntu" miała w moim odczuciu właśnie to nam przekazać. Że często tymi śladami pozostają poznani w trudnych chwilach ludzi , których dziś nazywamy przyjaciółmi.

Minho popatrzył na Thomasa z poważnym wyrazem twarzy.
-Jeśli się nie zobaczymy po drugiej stronie - obwieścił teatralnym głosem - pamiętaj, że cię kocham. - Chichocząc, gdy Thomas przewrócił oczami, przeszedł przez drzwi, a te się zamknęły.

Na koniec przejdę jeszcze do samych Poparzeńców. Powiało tu trochę klimatem Zombie , ale Poparzeńcy to przemyślani od początku do końca ludzie ogarnięci szaleńczą chorobą , posiadają jeszcze skrawki świadomości. Nawet wydawałoby się zwykła ich śmierć w książce sprawiała mi wewnętrzny ból, gdyż zdawałam sobie sprawę , iż musi to być dla nich wybawienie. Nie wiem czemu tak reaguję na tak błahe wydawałoby się książkowe sytuacje. Może to sprawa jakiejś mojej emocjonalności ? Sama nie wiem. Wiem za to , że żadna śmierć , żaden wątek , ani nawet wiadomość z pierwszej części o tym , że "Teresa jest ostatnia i więcej już nie będzie" nie pojawiła się przypadkiem. Chyba właśnie ta wiadomość znalazła swoje zakończenie w tej części. James Dashner od początku ukazał nam los tej postaci, a ja nieświadomie nie zdałam sobie z tego sprawy , aż do rozpoczęcia "Leku na śmierć". Nie mam pojęcia czy odnaleziona przeze mnie analogia jest dobra , ale każdy czytelnik po swojemu łączy wątki.

Podsumowując "Lek na śmierć" to idealne zwieńczenie wspaniałej serii Jamesa Dashnera. Czuję w sobie natłok emocji, wciąż chce mi się płakać i nie mogę sobie nawet wyobrazić jak bardzo wyniszczeni psychicznie muszą być bohaterowie, skora ja tak zareagowałam. Autor świetnie wykreował to wyniszczenie , które nie pojawiło się nagle ,ale stopniowo dopadało postacie. Trylogia "Więzień Labiryntu" to idealny obraz tego , jak zabawa w Boga przez żądnych władzy ludzi odbija się na tym zwykłym szarym społeczeństwie. Te książki wydają się zastraszająco niedaleką wizją przyszłości - w końcu my także mamy przeludnienie, laboratoria badające i tworzące wirusy oraz broń biologiczną, nadgorliwych władców państw... Jak dla mnie jest to trylogia zasługująca na miejsce obok "Igrzysk Śmierci". Polecam i to bardzo.

10/10

PS. Co sądzicie o tym , abym na początku recenzji zamiast zdjęć z internetu dodawała własne rysunki związane z daną książką ? Jesteście za ?

1 komentarz:

Limo pisze...

Pod choinkę dostałam egzemplarz "Więźnia labiryntu" i ogromnie się cieszę, że będę mogła rozpocząć moją przygodę z Dashnerem ^^
Recenzja świetna, tak jak pomysł z umieszczaniem własnych rysunków jako jej uzupełnienie - jak najbardziej jestem za i czekam na więcej :)

LimoBooks :)

Szablon stworzony z przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.